piątek, 23 listopada 2018

"Feluś i Gucio idą do przedszkola", czyli w dalszym ciągu oswajamy się z tym tematem.

Pierwsze dni w przedszkolu (w Kita) już za nami.Ale nie napiszę,że jest super i adaptacja "idzie jak z płatka",bo tak nie jest.Pierwszy tydzień był bardzo dobry.Antoś został nawet sam na 2,5 godziny i bardzo mu się podobało.Następny tydzień przechorował.A teraz po tej długiej przerwie i po tygodniu euforii nastał trudny dla nas czas. Po prostu, mój syn zorientował się,że to nie jest już zabawa na chwilę. Tylko,że musi zostać sam (bez mamy), pod opieką nieznanych mu osób i w otoczeniu obcych dzieci. W miejscu innym niż dom,który tak dobrze zna i może robić to co mu się podoba. W miejscu, w którym panują trochę inne zasady niż w domu, a zabawki i zajęcia, które są w przedszkolu już tak nie zachwycają jak w tych pierwszych kilku dniach. Moje dziecko zrozumiało,że to nie jest chwilowa zmiana tylko początek nowego i jeszcze bardzo, bardzo trudnego do zaakceptowania dla niego etapu w jego życiu.


Najtrudniejsze są dla nas pożegnania,bo w tym czasie jest dużo płaczu,nerwów i pytań w mojej głowie, czy aby na pewno dobrze robimy. Codziennie próbujemy jakoś załagodzić ten bunt,złość i histerię. Nie mamy jeszcze idealnego na to sposobu, dajemy sobie czas i szukamy złotego środka. Każde dziecko jest inne,dobrze zdaję sobie z tego sprawę. Każde dziecko we właściwy dla siebie sposób reaguje na nowe nieznane jeszcze dla niego stresujące sytuacje.Dlatego nie ma jednej metody aby przejść łagodnie adaptację. Co z tego, że czytam co radzą inni rodzice, którzy mają to już za sobą, albo psychologowie, których zdania też są podzielone. Jak jedni twierdzą,żeby podczas adaptacji należy szybko żegnać się z dzieckiem, a inni mówią,żeby zostać jak najdłużej i wysłuchać dziecka. Nie ma jednej sprawdzonej metody, więc szukamy swojego sposobu, aby ten trudny czas przejść w miarę z jak najmniejszym bólem. Chyba każdy w porozumieniu z opiekunami w przedszkolu, musi znaleźć własny sposób na oswojenie się dziecka z tą sytuacją. Możliwe, że jak skończy się już ten  czas adaptacji to będę miała jakieś większe przemyślenia na ten temat, ale dzisiaj "sorry", ale nic więcej nie napiszę. Po prostu wciąż oswajamy się z tą nową sytuacją, która nie jest łatwa zarówno dla mojego syna jak i dla mnie-mamy. Jutro kolejny dzień, w którym musimy oboje pokonać nasze słabości. Mam nadzieję,że z każdym dniem będzie trochę łatwiej i coraz lepiej.

Jednak pozostając w temacie przedszkola, dzisiaj mam dla Was książkę, która służy nam pomocą w trakcie tego trudnego okresu adaptacyjnego. Pomaga nam zrozumieć pewne zachowania i wyjaśnić sytuację, w której teraz  znajdujemy się. Książka "Feluś i Gucio idą do przedszkola" jest oczywiście dobrą propozycją dla wszystkich dzieci wybierających się do przedszkola. Ale u nas też  sprawdza się w te trudniejsze dni. Ta książka jest super, bo nie idealizuje przedszkola. Nie przedstawia go jako miejsca idealnego, w którym dzieci tylko bawią się, śpiewają, tańczą i zawsze jest w nim wesoło. Co dla mnie jest ważne, ta książka pokazuje też trudniejsze momenty,które spotykają dzieci w przedszkolu. Możemy też zobaczyć, to z czym właśnie teraz mamy problemy. Felusiowi - głównemu bohaterowi też jest bardzo ciężko pożegnać się z mamą w szatni, płacze gdy tęskni za domem i robi mu się smutno kiedy się uderzy czy ktoś mu dokucza.


W książce oczywiście przeważają te dobre momenty. Ciepłe i piękne ilustracje zawierają wiele pozytywnych emocji, które wprowadzają element radości i spokoju na twarzy mojego dziecka podczas wspólnego czytania. Czytałam tą książkę Antosiowi jeszcze przed jego pójściem przedszkola,żeby wprowadzić go w temat nowego miejsca i otoczenia. Razem z Felusiem przygotowywaliśmy się do tego pierwsze, pakowaliśmy plecak z rzeczami do kita. Wspólnie zaglądaliśmy do szatni i sali przedszkola, do którego wybrał się Feluś ze swoim przyjacielem Guciem - ulubionym misiem. Dzięki tej książce w ciekawy dla dwulatka sposób mogłam zobrazować to miejsce, do którego będzie chodził (akurat nasze przedszkole wygląda bardzo pdoobnie do tego przedstawionego w książce. Przynajmniej próbowałam wyjaśnić co będzie mógł robić w przedszkolu, kogo będzie mógł spotkać i jakie sytuacje mogą się zdarzyć. 
Właśnie teraz, kiedy mamy te gorsze momenty podczas adaptacji Feluś przychodzi nam z pomocą.
Tytułowy bohater to chłopiec o rok starszy od mojego syna, który rozpoczyna właśnie przygodę z przedszkolem. Spotyka się z tymi samymi trudnościami co my podczas adaptacji. Ta książka, pomaga nam w rozpoczęciu rozmowy. Trzyletni chłopiec w pierwszej osobie opowiada co się dzieje w jego przedszkolu i jak się z tym czuje. Czytając książkę pytam o uczucia i zachowania mojego syna, zaczynam rozmawiać o tych wszystkich trudnościach i przeżyciach, których my teraz  doświadczamy.  Ten trudny temat jest zdecydowanie łatwiej poruszyć z dzieckiem na przykładzie bohaterów książki, z którymi możemy się utożsamić. Tym bardziej, że Antek jeszcze za dużo nie mówi, ale naprawdę uważnie słucha, przytula i wiele rozumie. Codziennie staram się dużo mówić o przedszkolu, podkreślać z zachwytem te momenty, które były dla niego fajne i wydarzenia, które mu się podobały. Natomiast na spokojnie tłumaczyć te sytuacje, które wzbudzały u niego złe emocje. 




Postscriptum
To książka dla dzieci, która jest prawdziwa, bo nie przedstawia zbyt idealnego przedszkola. Chłopiec wraz ze swoim pluszowym towarzyszem Guciem wybierają się do przedszkola, ale nie zawsze jest tam wesoło. Podobnie jest i u nas, Antoś wspólnie z pandą musi stawić czoła nowym wyzwaniom i poradzić sobie w trudnych sytuacjach, które niewątpliwe też się zdarzają.




Karta katalogowa (jak w bibliotece)
Tytuł: Feluś i Gucio idą do przedszkola
Autor: Katarzyna Kozłowska
Ilustracje: Marianna Schoett
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2018
Kategoria wiekowa: 0-6 lat

Uwagi: kartonowe strony

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane